Bydgoski Klub Podróżnika
zaprasza na prelekcję
Aventura Sebastiana
Henniga i Wojtka Malichy
12 stycznia 2017, o godz. 18.00, Wyższa Szkoła Gospodarki, Budynek K, parter
Sebastian, na krótko przed swoimi dwudziestymi piątymi urodzinami, poczuł zew przygody. Pragnienie poznawania świata było tak silne, że postanowił ruszyć w podróż życia. Jeśli nie teraz, to kiedy? Zanim jednak zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję, odezwał się do niego dawno nie widziany przyjaciel, Wojtek, proponując wspólną podróż do serca Ameryki Środkowej. Przypadek czy zrządzenie losu?
Sebastian i Wojtek, przebywszy ocean, zwiedzili Meksyk, Belize, Salwador, Ekwador, Peru oraz inne kraje, aż dotarli do Brazylii. Na jedzenie i noclegi zarabiali, robiąc zdjęcia polaroidem, a za gościnę dziękowali pysznymi daniami, w których przyrządzaniu mistrzem jest Sebastian. W pewnym momencie ich ścieżki skrzyżowały się z krokodylem i lokalną mafią, a z takich opałów niełatwo jest wybrnąć… Aventura to opowieść dwójki młodych podróżników o byciu w drodze, odkrywaniu świata oraz samych siebie. Po powrocie na bazie wspomnień powstała książka „Aventura”: Wyobraź sobie, że wsiadasz do samolotu i lądujesz w środkowej Ameryce. Masz przy sobie 100 dolarów, pod pachą aparat Polaroid, a u boku serdecznego przyjaciela. Głowa wypełniona jest wieloma pomysłami, do przodu pcha Cię chęć przeżycia wielkiej przygody i nie ogranicza Cię czas. Wydaje Ci się to nierealnym marzeniem? My pokazaliśmy, że marzenia trzeba spełniać! Podróż do Ameryki Środkowej i Południowej to 150 dni wspaniałych przygód, ponad 17 tysięcy przejechanych kilometrów różnymi środkami transportu, 12 zdobytych państw, a przede wszystkim niezliczona liczba wyjątkowych wspomnień i poznanych wspaniałych ludzi. Aventura to także opowieść o prawdziwej przyjaźni. Choć początek w rzeczywistości wydawał się piękniejszy niż mogliśmy sobie wyobrazić w naszych marzeniach, to nie zawsze była niedziela. Po wyjściu z lotniska w Meksyku nie wyciągnęliśmy dobrze kciuków, a już zatrzymał się obok nas pierwszy samochód z propozycją transportu na plażę. Nie zdążyliśmy się na miejscu jeszcze rozłożyć, a u naszego boku pojawił się Polak oferujący nocleg u siebie w domu. Nie zawsze jednak było tak pięknie. Czasami nockę trzeba było spędzić na plaży lub stacji benzynowej, a kiedy indziej przeżyć kilka dni na samych bananach. W Ameryce Środkowej odwiedziliśmy wszystkie państwa tej części kontynentu. W Belize spaliśmy u wiceburmistrza miasta, a na wyspach San Pedro u polskiego misjonarza. W Gwatemali zobaczyliśmy największe zachowane pasmo piramid Majów, a w Salwadorze przechodziliśmy przez jedną z najniebezpieczniejszych granic na świecie z Hondurasem przeżywając prawdziwy horror. W Nikaragui, aby dostać się z powrotem z Wysp Ometepe na ląd musieliśmy pracować na statku przerzucając 2,5 tony worków ryżu na ciężarówkę. Po przebyciu pięknej i bezpiecznej Kostaryki dostaliśmy się do Panamy, gdzie spaliśmy w najbardziej ekskluzywnym hotelu w stolicy tego kraju. Jedną noc spędziliśmy nawet na maleńkiej wyspie archipelagu San Blas. Z Panamy do Kolumbii płynęliśmy statkiem w trójkę z Chilijką, która zdecydowała się podróżować przez miesiąc w naszym towarzystwie. Święta Bożego Narodzenia przeżyliśmy ze wspaniałą kolumbijską rodziną, zajmując puste miejsca przeznaczone zgodnie z tradycją dla niespodziewanych gości, a Sylwestra świętowaliśmy na głównym placu stolicy Ekwadoru. Właśnie w tym mieście poznaliśmy przypadkiem Koreankę, która zostawiła grupę swoich znajomych, aby kolejny miesiąc podróżować razem z nami. W Peru spełniliśmy kolejne marzenie, wielki wypad na Machu Picchu. Czasowy rekord autostopowej podróży pobiliśmy w Brazylii, gdzie w jedenaście dni przejechaliśmy prawie 7 tysięcy kilometrów, by dotrzeć do jednego z najpiękniejszych miejsc, Jericoacoary. Wielka podróż umożliwiła odwiedzenie dziesięciu miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Za sprawą Jana Pawła II, traktowanego w Ameryce Środkowej i Południowej z jeszcze większym szacunkiem i miłością niż w ojczyźnie, wszędzie jako Polacy byliśmy traktowani z niesamowitą serdecznością. Wspaniała podróż to zatem nie tylko jedna wielka przygoda, ale przede wszystkim konkretna lekcja życia