Czwartek, 7 listopad 2013, godz. 18.00, WSG, budynek K
Salut Vazaha, bon bon?
Bydgoski Klub Podróżnika zaprasza na prelekcję
Andrzeja Bohatyrewicza „Jaki jest Madagaskar?
Czwartek, 7 listopad 2013, godz. 18.00, WSG, budynek K
Lemury, baobaby i oczywiście ludzie, a w szczególności dzieci.
Malgasze nie są murzynami, jak mogłoby się wydawać ze względu na położenie geograficzne wyspy. To potomkowie ludów, przybyłych z Indonezji, Azji i Afryki. Na zachodzie spotkamy ludzi o znacznie bardziej ciemnej karnacji i rysach charakterystycznych dla rasy czarnej. Na wschodzie mieszkańcy mają rysy „polinezyjskie”, z domieszką rasy żółtej. Malgasze odnoszą są do białych, zwanych tu „vazaha” bardzo serdecznie. Dorośli, a przede wszystkim dzieci pozdrawiają ciebie – krzycząc: „sali vazaha”, co znaczy: witaj biały człowieku. Generalnie vazahy uważani są za przybyszy z rajskiej krainy, gdzie nie trzeba dużo pracować, by mieć pieniądze. Dzieci proszą o cukierki, a kobiety po francusku zagadują o mydło. Nauczyłem się jednego słowa: Mora, mora. Pan Bóg dał Europejczykom zegarek, a Malgaszom czas.
Baobab, symbol afrykańskiej sawanny, to bardzo tajemnicza roślina. Nazywany czasem drzewem rosnącym do góry nogami.
Owoc w kształcie ogórka jest jadalny. Młode liście są jedzone jak szpinak, natomiast pędy są spożywane jak szparagi. Z nasion otrzymuje się olej i masło. Pnie baobabów zbudowane są z miękkiego drewna zawierającego do 20% wody, a wielkie okazy magazynują w swoich pniach nawet do kilkudziesięciu tysięcy! litrów wody. Dorasta do 20-25 m wysokości i średnicy pnia 10 m. Dożywa pięciu tysięcy lat.
Na Madagaskarze jest wszystko do góry nogami – słońce wschodzi na zachodzie, jak u nas lato to tam zima, woda w wannie spływając kręci się w drugą stronę, na niebie – Krzyż Południa, któremu przypisuje się magiczną moc – umieszczony na flagach kilku państw półkuli południowej między innymi – Australii, Nowej Zelandii, Brazylii. Arkady Fiedler miał na Madagaskarze… dwie żony, w dodatku siostry: 17-letnią Benaczehinę i 16-letnią Velomody. Oczywiście nie jednocześnie. Pierwsza uciekła… po nocy poślubnej, druga towarzyszyła mu do końca pobytu we wsi Ambinanitelo.